Niezwykle ważne 3 punkty w dreszczowcu na stadionie GKS
W meczu pomiędzy Górnikiem, a Juventusem na prawdę działo się wiele. Myślę, że każdemu z kibiców zgromadzonych na stadionie przybyło kilka siwych włosów.
Pierwsza połowa zakończona prowadzeniem GKS 2:0. Bramki strzelali dla nas w tej części gry Jakub Irzyk po podaniu Kamila Ryby oraz Dawid Brodzicki po podaniu pierwszego z wcześniej wymienionych Panów. Niemniej jednak moim zdaniem, z gry więcej sytuacji do oddania strzału stworzył sobie LKS. Nie były to sytuacje klarowne i czyste, ale uderzenia sprzed szesnastki napędzały nam strachu co jakiś czas. Kilka razu gracze z Poraża trafili w światło bramki, ale były to strzały z którymi Seba nie miał problemów. Jeśli chodzi o nas to uważam, że w tej części gry co mieliśmy to wykorzystaliśmy.
Po przerwie rozpoczął się thriller. 50 minuta i zawodnik Juventusu za ostry faul na Rybie wylatuje z boiska. Z pozoru idealna dla nas sytuacja - prowadzimy dwiema bramkami, rywale grają w dziesięciu - świetne warunki do prowadzenia gry i zdobycia kompletu punktów. Jednak skoro na stadionie po raz kolejny pojawiło się liczne grono naszych sympatyków nie wolno było pozwolić, aby się nudzili. Grając w przewadze oddajemy inicjatywę gościom i pozwalamy zepchnąć się do obrony. Mieliśmy kilka dobry sytuacji z kontry na podwyższenie prowadzenia, ale brakło tym razem wykończenia. I to się zemściło. Goście krótko rozegrali rzut wolny z ok 30 metrów, dezorientacja w naszych szeregach i LKS strzela bramkę kontaktową. Na szczęście kilka chwil później Bartek Hałas wykorzystuje swoją szybkość biegnąć z piłką z około 40 metra wychodzi sam na sam i strzela bramkę co nieco nas uspokaja. Parę minut później okazało się, że jest zbyt spokojnie i ponownie rzut wolny z około 40 metra, wrzutka, piłka podbita w górę, brak komunikacji u nas w obronie i w tym chaosie najlepiej zachowuje się zawodnik gości - mamy 3:2. Na nasze szczęście mieliśmy w tym meczu świetnie dysponowanego Kube Irzyka, który chyba przypomniał sobie czas gry w okręgówce. Po podaniu z głębi pola dopada do piłki i lobuje wychodzącego z bramki goalkeepera z blisko 30 metrów. W doliczonym czasie gry Poraż zdobywa jeszcze bramkę z rzutu karnego po zagraniu ręką naszego obrońcy.
Reasumując, najważniejsze są 3 punkty. Solidna pierwsza połowa, a w drugiej połowie razem z gośćmi bawiliśmy w "radosny futbol". Cieszy fakt, że przerwaliśmy nie tylko serię porażek, ale również serię spotkań bez bramki. Wracają demony przeszłości, czyli tracimy bramki ponownie po stałych fragmentach gry. To co jeszcze rzuciło mi się w oczy będąc z boku to brak komunikacji między linią obrony, a bramkarzem przez co pojawiał się niepotrzebny zamęt. Niestety prowadzą 2:0 i grając w przewadze oddaliśmy inicjatywę. Juventus wszystkie swoje bramki strzelił grając w osłabieniu... tak żartobliwie można rzec, iż aż strach pomyśleć co by było gdyby grali w dziewięciu. Jest co poprawiać i nad czym myśleć, ale nie ma na to wiele czasu. W najbliższą sobotę gramy kolejny mecz "o 6 punktów" - w Pakoszówce. Nie ważne jak, ważne aby były 3 punkty.
Dziękujemy kibicom za przybycie i doping.
Rywalom dziękujemy za mecz.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.