Dwie twarze Górnika
Po raz kolejny nasz GKS pokazał swoje dwa oblicza. Bardzo słaba pierwsza połowa, w której nie pokazaliśmy (po za kilkoma akcentami) nic i bardzo dobra druga część gry, w której prowadziliśmy grę.
Bramkę tracimy już w 30 sekundzie.... Wrzuta z wolnego z połowy boiska, zamieszanie, ktoś szturchnął piłkę i gospodarze, co tu dużo mówić dość szczęśliwie obejmują prowadzenie. Niemniej jednak gol przypadkowy czy przepiękny liczy się tak samo i mamy 1:0. Chwilę później mieliśmy okazję do wyrównania, ale w polu karnym Pisarowiec kopnięty zostaje nasz kapitan, jednak arbiter tego spotkania nie zdecydował się użyć gwizdka. Generalnie w pierwszej części gry mieliśmy do niego sporo zastrzeżeń, ale nie ma sensu o tym pisać. Gra w pierwszych 45 minut była dosyć ostra. Po jednym z fauli boisko musi opuścić nasz środkowy pomocnik Rafał Żyłka, który jak się później okazało doznał poważnej kontuzji i ma złamaną kość. Rafał życzymy szybkiego powrotu do zdrowia! Jesteśmy z Tobą! W pierwszej połowie mieliśmy jedna doskonałą sytuację, gdy na czystą pozycję wychodził Kamil Ryba jednak za daleko wypuścił sobie piłkę i nie zdołał oddać strzału. Dużo walki, agresji, mało składnych akcji z obu. Do oglądania pierwsza połowa była lekko mówiąc ciężka.
Druga część gry to znaczna poprawa naszego zespołu. Od początku przejęliśmy inicjatywę i staraliśmy się zdobyć bramkę, ale bezskutecznie. Po jednym ze swoich rajdów rzut karny wywalczył Kamil Ryba. Gdy na boisku jest Dawid Brodzicki wiadomo co się stanie - remis 1:1. Ta bramka wyraźnie dodała animuszu naszemu zespołowi. Nadal było dużo walki, ale w końcu zaczęliśmy wymieniać więcej niż 2 celne podania przez co powstawały sytuację. Bardzo dobrą zmianę dał Jakub Irzyk, który kilkukrotnie oddawał strzały na bramkę, ale dopiero strzał około 80 minuty dał nam, jak się później okazało, 3 punkty. Bubu ładnym strzałem z szesnastki po ziemi uderza tuż przy słupku i bramkarz tylko patrzył jak piłka wpada. Po stracie gola gospodarze próbowali przycisnąć, a my nastawiliśmy się na kontrę. Znakomita sytuację "na zamknięcie spotkania" miał Grzesiek Myćka jednak w pojedynku "sam na sam" przegrał z bramkarzem. Chwilę później mogło się to zemścić, bowiem napastnik LKSu świetnie uderzył zza pola karnego, lecz na nasze szczęście piłka odbiła się od poprzeczki i wyleciała za bramkę.
Reasumując, mecz cięższy niż wskazywałaby na to tabela. Słaba pierwsza połowa, ale dobre zmiany ożywiły zespół po przerwie. W składzie na ten mecz było sporo roszad, gdyż brakował kilku zawodników jednak najważniejsze są 3 punkty - styl się nie liczy w tym momencie.
Zapraszamy już za tydzień na mecz ze LKS Zarszyn!
Rywalom dziękujemy za mecz i życzymy powodzenia!
Rafał szybkiego powrotu do zdrowia!
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.